ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
370
BLOG

Teoria wyciszania

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Wysłuchałem niedawno długiego wykładu. Miał charakter prywatny. Poza mną nie było innych słuchaczy. Gdybym miał obszernemu przedłożeniu, jakie zostało do mnie skierowane, nadać tytuł, użyłbym sformułowania „Teoria wyciszania”.

Wykładowca, spoglądając na mnie raz po raz, jakby chciał skontrolować, czy jestem wystarczająco skupiony i czy jego słowom poświęcam całą swoją uwagę, przedstawił mi rozmaite taktyki ułatwiające omijanie oraz przemilczanie rozmaitych nieprzyjemnych i niewygodnych kwestii i problemów. Wskazując szkody i zagrożenia, jakie niesie upublicznianie trudnych zagadnień, z którymi muszą się mierzyć ludzie w różnych grupach i społecznościach, dowodził, że milczenie jest w niejednej sytuacji nawet czymś cenniejszym niż złoto. Dawał liczne przykłady, obrazujące nieszczęścia i katastrofy, do jakich doprowadziło głośne mówienie o trudnościach, błędach, zaniedbaniach, czy nawet tylko o zwykłych pomyłkach i niecelowych uchybieniach.

Mój prywatny wykładowca wpierał się również opiniami autorytetów. Przytoczył, na przykład, słowa Stefana Kisielewskiego, że przemilczanie rzeczy ważnych to hołd dla ich ważności. Potraktował je jako uzasadnienie tez, do których starał się mnie przekonać. Nie zbił go nawet przywołany przeze mnie pospiesznie cytat ze starożytnego dramaturga Eurypidesa, który uważał, że nie należy „przemilczać racji”.

„Mieć rację to niewiele, nawet stary nieczynny zegar dwa razy na dobę ma rację” – odparował natychmiast słowami Jeana Cocteau. Zapewnił mnie też, że przemilczanie nie jest kłamstwem, lecz jedynie prawdą, która nie została wypowiedziana.

Mój wykładowca był odporny. Jak piłka odbił się od niego argument, który zaczerpnąłem od Victora Hugo. Zauważyłem mianowicie, że aby być dobrym według jego kategorii i widzenia świata, nie wystarczy przemilczanie pewnych prawd. Trzeba jeszcze mówić pewne kłamstwa.

„To oczywiste” – powiedział mój wykładowca i ani jeden mięsień nie drgnął mu na twarzy. „Skuteczne wyciszanie nie może być tylko pasywne. Wymaga również aktywności ze strony człowieka, który się go podejmuje. Aby dobrze wyciszyć jakiś temat, trzeba go przykryć, a raczej zastąpić innym. Czasami udaje się to osiągnąć za pomocą prawdy, ale są sytuacje, w których sięgnięcie po kłamstwo okazuje się niezbędne dla dobra całego przedsięwzięcia” – poinstruował mnie. „Ludzie muszą mieć o czym rozmawiać, a nawet o czym myśleć. Wyciszanie nie dopuszcza pustki” – uzupełnił.

Oszołomiony obszernym wywodem, do wysłuchania którego zostałem w pewnym sensie przymuszony, rozejrzałem się dokoła i zwróciłem uwagę na to, o czym rozmawiają napotkani ludzie. Zaczęło się we mnie rodzić mocne podejrzenie, że przede mną „teorię wyciszania” poznało mnóstwo ludzi. I postanowili ją wprowadzić w życie.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo