ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
174
BLOG

Ekspert od człowieczeństwa

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Gdy miał kilkanaście lat i męczył się okrutnie, kim zostać w życiu, ponieważ tak się złożyło, że w żadnej dziedzinie nie dysponował szczególnymi uzdolnieniami, usłyszał od swojej matki: „Nieważne, czym będziesz się zajmował przez całe życie. Możesz wywozić śmieci, pracować w fabryce, zostać naukowcem albo urzędnikiem. Możesz nawet zostać papieżem. Cokolwiek wybierzesz, gdziekolwiek życie cię zaprowadzi, ważne, żebyś był człowiekiem. Człowiekiem przez duże C”.

Uznał wówczas tę radę za niezbyt pomocną. Nie zdawał sobie sprawy, że zapadnie mu ona głęboko w świadomość i wywrze ogromny wpływ na całe jego życie. Wtedy do głowy mu nie przyszło, że tak często słowa mamy będą brzmiały mu w uszach i raz po raz zmuszony zostanie do poważnego namysłu nie tylko nad tym, czy w różnych życiowych sytuacjach zachowuje się po ludzku, ale także nad tym, czym człowieczeństwo jest. To człowieczeństwo pisane przez duże C.

Nie afiszował się z tym swoim problemem. Raczej starał się go ukrywać. Jednak kilka razy w życiu, odrzucając intratne i korzystne propozycje, które wymagały pójścia na bardzo znaczne kompromisy w tym, co uważał za istotne w życiu, nie zdołał się pohamować i powiedział głośno: „Nie mogę. Gdybym się zgodził, nie mógłbym jako człowiek spojrzeć w swoją twarz w lustrze”. Ci, do których mówił te słowa, zwykle pukali się znacząco w czoło. Nawet nie zauważył, gdy przyczepił mu się na stałe fragment piosenki śpiewanej przez Kasię Nosowską „pełnia człowieczeństwa wiele kosztuje mnie”. Nie zauważył też, że kontekst, w jakim wokalistka zespołu Hey śpiewa te słowa, jest co najmniej niejednoznaczny. On brał te konkretne słowa do siebie bardzo jednoznacznie. I zgadzał się na taki stan rzeczy.

Po pewnym czasie odkrył, że traktowanie na poważnie własnego człowieczeństwa wymaga zatroskania również o człowieczeństwo innych. A przede wszystkim zauważenia i uznania w nich człowieczeństwa nawet wtedy, gdy oni sami pogodzili się z jego utratą albo może nawet się go świadomie wyrzekli. Jego codzienna egzystencja po tym odkryciu jeszcze bardziej się skomplikowała. Raz po raz podejmował się rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Odnajdował człowieczeństwo w tych, którzy włożyli dużo wysiłku w to, aby je w sobie zamordować.

Któregoś dnia natrafił na słowa, które wydały mu się znajome. „Bo jeżeli być człowiekiem znaczy zarabiać ileś tysięcy rocznie, ożenić się, mieć dzieci, wychować dzieci na pasożyta, a gdy te dzieci pytają się w swoim czasie, co to znaczy być człowiekiem - zamiast odpowiedzi bębnić w szybę - to takie człowieczeństwo ani na chwilę mnie nie pociąga”. Trzymał właśnie w dłoniach jeden z tomów „Pism wybranych” Janusza Korczaka. stukam.pl

A tu bonus:



Tekst wygłoszony na antenie radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo