ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
264
BLOG

Boi się pani?

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

„Mamy obowiązek dotrzymywać obietnic, nawet najtrudniejszych” – napisał Philip Pullman, nauczyciel i wykładowca literatury angielskiej, wybitny autor powieści dla dzieci i młodzieży, w książce „Bursztynowa luneta”, czyli ostatniej części popularnej na całym świecie i sprzedanej w milionach egzemplarzy trylogii „Mroczne materie”. A ja obiecałem, że przedstawię dalszy ciąg dziejów bohaterów mojej opowieści o wielkich wydarzeniach, które dokonują się w miejscach tak zwykłych i ogólnie dostępnych, jak nocny tramwaj czy przystanek autobusowy. Opowieści o kobiecie i mężczyźnie, których właśnie w takich zwyczajnych, by nie rzec pospolitych, miejscach, połączyło zaufanie.

Oczywiście nie chodzi tu wcale o prosty sequel historii, która zainteresowała odbiorców, lecz o pokazanie obok następstwa wypadków, także konsekwencji i skutków wydarzeń i decyzji, podjętych przez ludzi, którzy z jakiejś przyczyny znaleźli się w konkretnej sytuacji.

Zostawiliśmy naszych bohaterów w chwili, gdy oboje przekroczyli jezdnię i skręcili w najbliższą przecznicę. Wcześniej mężczyzna zaproponował pierwszy raz spotkanej kobiecie, której uciekł nocny autobus, że ją zawiezie do domu samochodem. Dlaczego jechał tramwajem, skoro miał samochód? Po prostu do pracy dojeżdżał komunikacją publiczną.

Skręciwszy na rogu oboje w słabym świetle latarni przeszli kawałek chodnikiem, minęli jeszcze jedno skrzyżowanie i znaleźli się wśród garaży, zbudowanych zgodnie z dawną modą na skraju osiedla. Tu było prawie całkiem ciemno. Kobieta poczuła, że ogarnia ją lęk. Nagle przestała się czuć bezpiecznie, w jej głowie zapaliła się maleńka lampka ostrzegawcza, która migając nerwowo nawoływała do ucieczki. Niedoszła pasażerka autobusu rozejrzała się niepewnie, ale jednak nie ruszyła się z miejsca. Nie wiedziała, w którą stronę uciekać.

W tym czasie mężczyzna hałaśliwie otwierał drzwi garażu. Po chwili wyprowadził z niego dość stary model fiata. Gdy zabłysły światła samochodu kobieta zmrużyła oczy, ale poczuła pewną ulgę. Lecz ta szybko się ulotniła. „Niech pani wsiada” – powiedział mężczyzna dziwnie cicho i z trzaskiem, brutalnie zamknął drzwi garażu.

Przez chwilę wahała się, czy usiąść obok kierowcy czy z tyłu. Decyzję podjął za nią mężczyzna. Otworzył przednie prawe drzwi pojazdu i mruknął „Proszę”. Wsiadła. On zajął miejsce za kierownicą i spojrzał na nią pytająco, raczej z pewnym zniecierpliwieniem. Chwilę siedzieli w milczeniu. Mdłe światło w samochodzie zgasło. Mężczyzna wyciągnął rękę i dotknął dłoni kobiety. Wyczuł drżenie i lekko, ale zdecydowanie ścisnął jej palce. „Więc dokąd jedziemy?” – zapytał półgłosem i chwycił kierownicę obydwoma rękami. Szeptem podała adres. Ruszyli. Samochód kolebał się na dziurach pozbawionej asfaltu drogi między garażami. Wyczuła, że w mężczyźnie dokonała się jakaś zmiana. Był napięty i rozdrażniony. „Boi się pani?” – zapytał niespodziewanie, gdy już byli na asfaltowej jezdni. Nie zdobyła się na odpowiedź. Nawet na ruch głową. To go jeszcze bardziej poirytowało.

Jak to jest? Co sprawia, że w ciągu zaledwie kilku minut kobieta obdarza mężczyznę zaufaniem, a potem w równie krótkim czasie, to zaufanie zamienia się w lęk? I czy dotyczy to tylko relacji damsko-męskich? stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo